„Przełamać stereotypy – zestawy higieniczne dla zwierząt” – Kurier Szczeciński
21 marca 2003
|W Szczecinie firma „Asklepios” od siedmiu lat produkuje zestawy higieniczne dla zwierząt – animals® – estetyczne, łatwe w użyciu, ekologiczne. Cóż z tego, skoro szczecinianie nie są specjalnie zainteresowani kupowaniem papierowych torebek, dzięki którym mogliby sprzątać w miejscach publicznych po swych czworonogach. Mimo, że lokalne prawo nakłada na nich ten obowiązek. Jakby nie chcieli pamiętać o tym, że psie lub kocie odchody to nie tylko problem estetyczny, ale również – a może przede wszystkim – epidemiologiczny.
Współwłaścicielkami „Asklepiosa” – Zakładu Diagnostyki Medycznej – są dwie kobiety: Danuta Mieżyńska i Małgorzata Jania. Na pomysł opracowania i wprowadzenia na rynek nowego produktu – zestawów higienicznych dla zwierząt – wpadły, jak to zwykle bywa, przez przypadek, z potrzeby chwili.
– Od kilku lat prowadziłyśmy działalność medyczną, a więc miałyśmy kontakt z sanepidem – wspomina Małgorzata Jania. – Obie miałyśmy też małe dzieci, które prowadzałyśmy na place zabaw, do piaskownicy. Skazane więc byłyśmy, podobnie jak inni rodzice, na oglądanie mało ciekawych obrazków w stylu: pani wyprowadza psa do piaskownicy, ten się w niej załatwia, a po kilku minutach w tym samym piasku… już się bawią dzieci.
– W tym przypadku nie chodziło wyłącznie o kwestie estetyczne – dodaje Danuta Mieżyńska. – Choć oczywiście i one nie były bez znaczenia, bo przecież nikt nie chce, by jego dziecko na placu zabaw brudziło się psimi odchodami.
– Zainteresował nas bardziej medyczny aspekt tego zjawiska. Zapoznałyśmy się z wynikami badań, które obrazowały, co tak naprawdę znajduje się w piasku. Co nasze dzieci przynoszą do domu po zabawie w piaskownicy – dopowiada Małgorzata Jania.
Wyniki badań, o których wspominają współwłaścicielki „Asklepiosa”, były wstrząsające. Okazało się bowiem, że w piasku były jaja pasożytów: glisty psiej i kociej, tasiemca, do tego lamblioza. Poza tym mnóstwo bakterii, stwarzających zagrożenie epidemiologiczne.
– Doszłyśmy więc do wniosku, że potrzeba chwili wymaga od nas zaangażowania w znalezienie jakiegokolwiek rozwiązania dla tej sprawy – podkreśla Danuta Mieżyńska.
Panie wpadły na pomysł opracowania zestawów higienicznych dla zwierząt. Takie rozwiązanie okazało się najprostsze i najbardziej efektywne. Chodziło o wprowadzenie na rynek produktu – w polskich realiach połowy lat 90. absolutnej nowości – który umożliwi właścicielom czworonogów sprzątanie ich odchodów. Dopracowanie szczegółów zleciły innej firmie. Produkt miał być bowiem prosty w użyciu, a przy tym skuteczny, estetyczny i łatwo ulegać biodegradacji. Tak powstał zestaw higieniczny o nazwie „Animals”, składający się z papierowej torebki i tekturowej łopatki, ułatwiającej załadowanie zwierzęcych odchodów.
– Przez ostatnie lata promowałyśmy ten produkt na różnych targach i sympozjach, szukając dla niego odbiorców – opowiada Danuta Mieżyńska. – Znajdowałyśmy ich w zainteresowanych rozwiązaniem „psiego problemu” miastach i urzędach. Jedna z poznańskich firm podchwyciła nasz pomysł i rozpoczęła produkcję specjalnych koszy na psie odchody. Chociaż nie ma przeciwwskazań, by zużyte torebki „Animals” można było zostawiać w standardowych koszach na śmieci, bo są przecież szczelne. Zestawy higieniczne zamawiał i nadal odbiera Lublin, Wrocław, Poznań, Złotoryja, także Szczecin. Ale nasze miasto w ilościach, które nie rozwiążą problemu – po 2 tysiące sztuk wiosną i jesienią.
– Zestawy są dostępne w hurtowniach, w sklepach zoologicznych, ale niestety nie cieszą się specjalnym zainteresowaniem właścicieli czworonogów – przyznaje Małgorzata Jania. – Trudno jednoznacznie wskazać tego przyczynę. Myślę, że chodzi o to, że nadal nie potrafimy pewnych stereotypów zachowań. Po prostu wciąż tolerujemy, choć nie powinniśmy – nonszalancję i brak kultury właścicieli czworonogów, którzy nie sprzątają po nich, a śmiechem – co niezrozumiałe – kwitujemy tych, którzy przestrzegają lokalnego prawa i usuwają odchody swych psów z miejsc publicznych.
W tym konkretnym przypadku przełamanie stereotypu naprawdę niewiele kosztuje. Zestaw (10 torebek) to wydatek rzędu niespełna 4 zł. To bardzo mało biorąc pod uwagę, że stosując „Animals” eliminujemy zagrożenie epidemiologiczne i poprawiamy – choć to duże słowo – estetykę naszego miasta.
***
Sprawę trzeba postawić jasno. Jeśli nie sprzątasz po swoim czworonożnym pupilu, albo jeśli nie zwracasz uwagi na niestosowność zachowania tym, którzy powinni to robić, to zgadzasz się na to, że dziecko Twoje lub sąsiadów, ktoś Ci bliski, może się zarazić glistą psią lub kocią, tasiemcem, lambliozą, by nie wspomnieć o zakażeniu bakteryjnym. Bo po kontakcie z zainfekowanym miejscem (a nigdy nie masz pewności, że z takim miejscem styczności nie miałeś) nie wystarczy tylko umyć ręce czy buzię. Wybór należy do Ciebie, drogi Czytelniku. Słowem – jest alternatywa: stereotyp lub zdrowie.
Autor: A. Nalewajko
Artykuł pochodzi z Kuriera Szczecińskiego, maj 2003